Schizofrenie tę rozumiem w pełnej niewspółmiernosci jednych filmów do drugich. Moim
subiektywnym zdaniem, twóczość Wajdy dzieli się na tę z przed 90 roku, którą oceniam bardzo
wysoko i tę po, delikatnie mówiąc niedorównującą poprzednim. Jedyny obraz warty prawdziwego
docenienia po roku 1990 to "Zemsta", obraz doskonale zinterpretowany, zaadaptowany przez
reżysera i scenarzystów z komedii Fredry. Wydaje sie, że starość u Pana Wajdy nie idzie niestety w
parze z dojrzałością, co też objawia się w jego wizerunku społeczno-politycznym i szczególnym
zadufaniu w sobie. Mam wrażenie, że twórca "Popiołu i diamentu" w osobistym kontakcie byłby
osobą, którą nie darzyłbym szczególną sympatią. Stąd też i ocena dzisiejszego jubilata. Chciałbym
oczywiście sie mylić... Życzę powrotu do korzeni!